Skończyłaś w Argentynie studia. Zawsze chciałaś zostać psychologiem i to Ci się udało. Kontakt z sąsiadem utrzymywałaś nadal, choć nie był on taki jak wtedy, kiedy wyjechałaś do Buenos Aires. On wyjechał i grał w zagranicznych klubach, a Ty? Tuż po skończeniu psychologii wróciłaś do kraju, do swojej Ojczyzny. Najpierw do Krakowa, gdzie od razu spotkałaś się z Matyldą. Dowiedziałaś się, że Wasz wspólny przyjaciel wyjechał do Stanów, gdzie gra w koszykówkę. Cieszyłaś się jego szczęściem i byłaś z niego dumna. Przecież odkąd pamiętasz ciągnęło go do tego sportu aż w końcu mu się to udało, a Ty nawet nie wiedziałaś kiedy to nastąpiło. Matylda wszystko Ci w skrócie opowiedziała, nie pomijając oczywiście swoich szczęśliwych dni. Między innymi dowiedziałaś się, że od półtorej roku jest szczęśliwą żoną, a od pół roku matką. Mimo iż nie urwałaś z nią kontaktu po wyjeździe nie byłaś na jej ślubie, a nawet o tym nie wiedziałaś. Cieszyłaś się jej szczęściem i to było dla Ciebie najważniejsze.
-A co z Tobą? Ułożyłaś sobie życie? - spojrzała na Ciebie odkładając Majkę do łóżeczka.
-Skończyłam psychologię, zawsze chciałam mieć te studia. - uśmiechnęłaś się delikatnie. - Obiecałam Kamilowi, że je ukończę i dopięłam swego.
-Wiesz, ze nie o tym mówię. - usiadła obok chwytając Twoją dłoń.
-Wiem. - westchnęłaś. - Minęło już tyle czasu, a ja nadal mam ten obraz przed oczami, nie potrafię o tym zapomnieć.
-Musisz odciąć się od tego wydarzenia, zapomnieć o nim. - objęła Cię ramieniem.
-Wyjeżdżam do Bełchatowa. - dodajesz po chwili ciszy, a ona patrzy na Ciebie niezrozumiale. - Podjęłam pracę psychologa w tamtejszym klubie siatkarskim.
-Czyli znów mnie zostawisz?
-Ty masz rodzinę. Męża, córkę, a ja? - odwracasz wzrok od jej oczu, a po Twoich policzkach spływają łzy. - Ja muszę zacząć wszystko na nowo. Od zera, tak jak to zrobiłam w Buenos Aires. - ocierasz swoje mokre od łez policzka i spoglądasz jej w oczy. - Jutro wyjeżdżam.
Czujesz jak jej ramiona oplatają Twoje ciało. Wtulasz się w nią, by po chwili wyjść z jej domu i skierować się w stronę swoich rodzinnych stron. Witasz się z rodzicami i informujesz ich o podjętej decyzji. Nie protestują, ponieważ wiedzą, że musisz zacząć żyć pełnią życia. Zasypiasz niemalże od razu. Następnego dnia odwiedzasz jedynie swój dom. Cztery ściany, które miałaś dzielić z Kamilem. Może i nie powinnaś tego robić, ale to jest silniejsze od Ciebie.
*
Zasłonięte oczy chustką tak, abyś niczego nie widziała. Nie chciał, abyś widziała jak wchodzicie do domu, do Waszego domu. Nagle czujesz jak Twoje ciało unosi się ku górze. mimowolnie Twoje dłonie oplatają jego szyję. Słyszysz jedynie trzask drzwi i domyślasz się, że weszliście do środka. Dopiero w jednym z pomieszczeń odsłania Ci oczy. Jesteś zdumiona tym co widzisz. Nowoczesne meble, które idealnie dopasowują się do fioletowo-czerwonych ścian salonu. Wchodzicie na górę, a tam kilka drzwi. Otwiera te największe, a za nimi ukazuje się dużych rozmiarów sypialnia. Duże łoże, na suficie lustro. Dziwi Cię to, ale zarazem śmieszy. Wchodzicie w głąb pokoju. Za jednymi drzwiami duża i przestronna łazienka, a za kolejnymi dużych rozmiarów garderoba. Pomyślał o wszystkim. O Twoich potrzebach, o tym, aby mieć gdzie pochować ubrania. Znał Cię doskonale. Po wyjściu z sypialni wchodzicie do pokoju obok. Dziwisz się jeszcze bardziej widząc jasnoniebieskie ściany, w rogu kołyskę, a nieco przy środku pokoju łóżeczko.
-Tutaj będzie pokój naszego dziecka. - objął Cię od tyłu i mocno przytulił do siebie. Białe mebelki komponowały się z kolorem ścian, a dębowe łóżeczko dodawało uroku temu miejscu. Pokój idealny dla dziecka, taki jaki sobie wymarzyłaś. Wszystko było takie, jakie chciałaś aby było.
*
Mimowolnie po Twoich policzkach spływają łzy, kiedy znajdujesz się w pokoju, w którym miało spać Wasze dziecko, owoc Waszej miłości. Zamykasz dokładnie drzwi domu zabierając klucze ze sobą i ruszasz w drogę do Bełchatowa. Tam jesteś wieczorem. Następnego dnia idziesz na spotkanie z prezesem klubu, który wita Cię bardzo ucieszony z tego, że zgodziłaś się przyjąć ową ofertę. Niemalże od ręki podpisujecie kontrakt i wychodzicie z gabinetu. Zawodnicy akurat mają trening więc zabiera Cię na salę.
-Panowie, poznajcie naszą nową panią psycholog. - zwraca się, na co niemal wszyscy odwracają się w Twoim kierunku.
-Amelia Różańska, miło mi państwa poznać. - posyłasz w ich kierunku uśmiech, na co jeden z zawodników zajętych tejpami od razu odwraca się w Twoją stronę.
-Kłosu, może akurat dla Ciebie! - docierały do Ciebie pojedyncze zdania.
-Amelia? - usłyszałaś pytanie i niemal od razu wiedziałaś do kogo należy ten głos. Myślałaś, że jedynie wydaje Ci się, że On tutaj jest, przecież grał w Rosji. Jednak z każdym Jego krokiem w Twoją stronę wiedziałaś, że to na prawdę On. W jednym momencie wpadłaś w Jego silne ramiona, w których czułaś się tak cholernie bezpieczna. W jednej chwili wszystkie złe myśli odeszły. Poczułaś smak Jego ust, a co za tym idzie dało się usłyszeć gwizdy i oklaski pozostałych zawodników.
-Ten to ma farta. - westchnął jeden z nich. - Dopiero co tutaj trafiła, a już się całują.
-Zamknij się Zator. - odpowiedział mu, po czym znów musnął Twoje wargi swoimi. - Kocham Cię Ami.
-Ja Ciebie też kocham, Facundo. - znów znalazłaś się w Jego silnych ramionach.
Pokochałaś Go kiedy zobaczyłaś Go pierwszy raz. Pokochałaś Go wtedy w samolocie. Pokochałaś Go, mimo tego, że Go nie znałaś. Pokochałaś Go i z każdym dniem pragnęłaś Go bardziej.
. Życie sprawiło Ci wiele przykrości, ale Ty potrafiłaś je pokonać. Zagubiona w losu grach odnalazłaś po raz kolejny swoje szczęście. Postawiłaś na miłość i znów czujesz się szczęśliwa.
~*~
Nieco późno rozdział, ale zrozumcie.. Szkoła się zaczęła, a co za tym idzie mniej czasu.. Same powtórki, kartkówki i sprawdziany.. Czeka mnie najważniejszy egzamin, ale póki co żyję przygotowaniami do studniówki! :D. Gorzej z partnerem, ale co tam..
Tak oto kończy się historia Amelii i Facundo. Domyślaliście się kim będzie ON? Czy raczej Was zdziwiłam? ;>
Pozdrawiam serdecznie, inaccessiblegirl!