Ona. Osoba, dla której wskoczyłby w ogień.
Ona. Osoba, dla której by zabił.
Ona. Osoba, w której się zakochał.
On. Osoba, dla której wskoczyłaby w ogień.
On. Osoba, dla której by zabiła.
On. Osoba, w której się zakochała.
Wychodzi z sali wykładowej i zakłada płaszcz. Obok niej wytrwale kroczy jej najlepsza koleżanka z jednego roku, a z oddali dociera do nich głośny krzyk ich wspólnego kolegi z uczelni. Śmiejąc się wychodzicie z budynku uczelni. Ona żegna się z koleżanką i razem z Maćkiem odchodzą w stronę swojego osiedla. Tak się stało, że jej kolega mieszka dwie klatki dalej i zazwyczaj razem wracają wtedy, kiedy kończy wykłady w tym samym czasie co on. Lubi przebywać w jego towarzystwie, ale czuje się nieco dziwnie. Przecież wie, że on czuje do niej coś więcej, a ona może mu zaproponować jedynie koleżeństwo. Przy drzwiach wejściowych żegna się z nim przytulając się do niego, a Maciek odchodzi w stronę swojej klatki. Otwiera drzwi i nie zdąża dobrze wejść na korytarz, a słyszy za sobą dobrze jej znany głos.
-A Ty nie na treningu? - wpuszcza go do środka, po czym razem wchodzą na odpowiednie piętro.
-Skończyliśmy wcześniej. - śmieje się i przepuszcza ją w drzwiach.
Wchodzą do środka i zdejmują swoją odzież wierzchnią. Nie musi mu mówić, żeby się czuł jak u siebie, bo przecież Michał jest jej stałym bywalcem. To on pomagał jej znaleźć mieszkanie. To on pomagał jej w malowaniu. To on pomagał jej w urządzaniu pokoju. To on pomagał jej w noszeniu cholernie ciężkich kartonów z jej rzeczami. Proponował jej nawet aby zamieszkała u niego w mieszkaniu klubowym, jednak nie chciała. Bo przecież co by pomyśleli ich rodzice? Odkąd pamiętają chcieli ich zeswatać, jednak obydwoje zdecydowali, że przyjaźń im wystarczy. Mieli siebie mimo wszystko i wiedzieli, że mogą na siebie liczyć. Tak też jest przecież teraz. Kiedy mają problemy rozwiązują je razem, tak jak i razem wychodzą z jakichkolwiek opresji. Zawsze się wspierają i z każdym dniem pielęgnują swoją przyjaźń.
-Zamawiamy coś na obiad? - spogląda na nią wyjmując telefon z kieszeni swoich przetartych jeansów.
-A może coś zrobimy? - klaszcze w dłonie momentalnie wstając z kanapy. - Mam pełną lodówkę, wczoraj byłam na zakupach.
Nie musiała mu powtarzać dwa razy. Po kilkunastu sekundach ona słyszy jedynie nieco skrzypiące drzwi lodówki. Wchodzi do kuchni i opiera się o blat kuchennych mebli. On wyciąga wszelakie, według niego potrzebne, rzeczy z lodówki i zamyka ją. Ona jedynie mruży oczy i z uwagą mu się przygląda. Już nie raz widziała jak krząta się po kuchni, ale lubiła to. Lubiła się wtedy w niego wpatrywać. Tak było i tym razem. Widzi z jaką ostrożnością wyciąga nóż z szuflady i jak delikatnie przystawia go fileta z kurczaka. Nie potrafi powstrzymać śmiechu, dlatego staje za nim i chwytając delikatnie jego dłoń kieruje nią, co sprawia że nóż trzymany w jego ręku kroi filet w równe paski, a później w kosteczkę. Śmieje się z niego, bo wie, że on nigdy nie potrafił się zabrać za krojenie jakiegokolwiek surowego mięsa. Przecież to go obrzydzało. Ona zabiera się za gotowanie ryżu, a on za przygotowanie sosu. Zawsze dzielą się zadaniami. przecież praca w kuchni musi być sprawiedliwa dla dwóch osób. Ona nakrywa do stołu. On nakłada porcja na talerz. Siadają niemalże w tym samym czasie z tym, że on odsuwa jej krzesło. Niczym dżentelmen. Jedzą w ciszy, jak zawsze. Nigdy nie mieli zwyczaju rozmawiać przy jedzeniu, przecież tak nauczyli ich rodzice. Ona zabiera się za zmywanie. On pomaga jej wycierając mokre naczynia.
-Masz talent powiem Ci. - śmieje się siadając na kanapie.
-Proszę Cię, Ew. - wtóruje jej śmiechem i siada obok niej. - Lubię gotować, ale zazwyczaj nie mam dla kogo.
Nie odpowiada mu nic, tylko klepie go dłonią po ramieniu. Ona sięga po pilota od TV i włącza tak zwane pudło. On sięga po pilota od DVD i włącza film. Ona kładzie głowę na jego ramieniu. On obejmuje ją swoją silną ręką. Oglądają w ciszy, dopóki ona nie słyszy cichego chrapania. Śmieje się cicho pod nosem i uwalnia się z jego objęcia. Sięga po koc znajdujący się na fotelu obok i okrywa jego ciało. Sama natomiast kieruje się do łazienki, gdzie bierze prysznic i owinięta ręcznikiem przechodzi do swojej sypialni. Tam ubiera się i znów idzie do łazienki, gdzie robi makijaż. Wychodząc drugi raz zauważa jak Michał przeciera nieco zaspane oczy rękoma i podchodzi do niego kładąc dłoń na jego ramieniu.
-Przepraszam. - wzdycha kładąc swoją dłoń na jej. - Trochę zmęczony byłem po treningu.
-Spokojnie, nic się nie stało. - uśmiecha się szeroko i całuje go w policzek.
Wchodzi do kuchni i stawia wodę w czajniku, a do kubków wkłada torebeczki herbaty. Ona zalewa wrzącą wodą i miesza wsypany wcześniej cukier. On chwyta kubki w dłonie, zanosi je do salonu i stawia na stoliku. Rozmawiają. O wszystkim. Wspominają swoje dzieciństwo. Ona wspomina jak zaszywała się w lasku opodal domu jej rodziców. On wspomina jak jej rodzice prosili go, aby jej poszukał. Śmieją się wniebogłosy i nawet nie zwracają uwagi na to, że za oknem robi się ciemno. Ze wspominania dzieciństwa przechodzą na wspominanie szkoły podstawowej. Tam przecież jeszcze uczęszczali razem. Ona wspomina jak dzieci ze starszych klas chciały ją wykorzystywać. On wspomina jak po zakończeniu lekcji podchodził do nich i im groził. Ale przecież przynosiło to oczekiwane efekty.
-Miałeś sporo problemów przeze mnie. - śmieje się odstawiając pusty już kubek.
-Nie przeszkadzało mi to. - uśmiecha się pod nosem. - Przecież wiesz jak ważna jesteś dla mnie.
-Wiem Michał, wiem. - wzdycha opierając się o fotel. - Nawet kiedy Cię nie było wiedziałam, że myślisz o mnie.
-Wiesz dobrze, że w każdej wolnej chwili myślałem.
-Wiesz dobrze, że w każdej wolnej chwili myślałam. - znów go przedrzeźnia. Lubi to. Lubi jak na jego twarzy pojawia się grymas zdenerwowania. Twierdzi, że wtedy jest tak bardzo słodki.
-Co zamierzasz zrobić po skończeniu studiów ? - chce to wiedzieć, ale ma świadomość, że może go opuścić i zostawić samego.
-Nie wiem jeszcze Michał. Na prawdę nie wiem. - ponownie wzdycha. Nie chce myśleć o przyszłości, bo wie, że w niej mogłaby zostawić go samego. - Póki co jestem tutaj i mam Ciebie.
Nie odpowiada. Uśmiecha się tylko do niej. Czuje, że jak narazie spadł mu kamień z serca, bo wie, że póki co ma ją przy sobie. Wie, że musi coś zrobić, aby w niedalekiej przyszłości nie odeszła od niego. Przecież kocha ją.
Uśmiecha się do niego. Czuje ulgę, bo wie, że póki co ma go przy sobie. Jednak wie, że musi coś zrobić, bo w niedalekiej przyszłości może odejść od niej, wyjechać i grać w siatkówkę w lepszej lidze, w lepszym klubie. Nie chce do tego dopuścić. Przecież kocha go.
~*~
Jest kolejna część. Naskrobałam jakoś, ale nie ukrywam, że ta historia nie będzie bardzo długa. Pojawia się jeszcze dwa, może trzy rozdziały, choć możliwe, że tylko jeden. Jeszcze nie wiem jak to wyjdzie.
Zostawiam ten rozdział Waszej ocenie, chociaż nie ukrywam, że nawet do mnie przemawia. :).
Pozdrawiam serdecznie, inaccessiblegirl!