środa, 5 marca 2014

Funny, how she's, caught up running in my head. - 4.






Ona. Osoba, której nie chce zostawić w Polsce.
Ona. Osoba, która nadaje sens jego życiu.
Ona. Osoba, którą kocha.

On. Osoba, bez której nie chce zostać w Polsce.
On. Osoba, która nadaje sens jej życiu.
On. Osoba, którą kocha.



            Nie ma siły zwlekać się z łóżka. Nie ma po co zwlekać się z łóżka. Nie widzi sensu, bo przecież wie, że Michał wyjedzie do Włoch. Wie, że nastąpi to prędzej czy później. Sezon klubowy się skończył i doskonale wie, że Michał chciał wyleczyć dobrze kontuzję, którą doznał w trakcie meczów z Resovią, ale nie poddał się i walczył, a kontuzja nie powstrzymała go od gry. Doskonale wie, że chce reprezentować barwy kraju, ale jego kontuzja nie pozwala mu na to i nawet sam trener doradzał mu dokładne wyleczenie kontuzji, aby w następnym sezonie mógł walczyć dla swojego kraju. Doskonale wie, że właśnie po to wyjeżdża do Włoch, aby być jeszcze lepszym. Nie ma siły wstawiać z łóżka, nawet wtedy, kiedy słyszy dobijanie się do drzwi. Ma świadomość, że nie jest to Michał. Przecież on ma klucze i wszedłby do środka, gdyby nie otwierała drzwi. Kiedy walenie nie ustaje, nieco zdenerwowana zakłada na piżamę szlafrok i wędruje do drzwi. Otwiera je, a do mieszkania wpada jej koleżanka z jednego roku.
-Co się z Tobą dzieje? Wykładowcy się o Ciebie pytają, mamy egzaminy! - dosłownie wydziera się na całe jej mieszkanie, a nawet na całą jej klatkę.
-Michał wyjeżdża do Włoch.. - znów czuje jak na policzkach zalegają jej łzy. - Straciłam go, rozumiesz?
-Ewelina, ogarnij się do cholery ! - chwyta ją za ramiona i delikatnie nimi potrząsa. - Nie możesz mu pokazać, że boli Cię jego wyjazd. Musisz pozwolić mu odejść. Ogarnij się i idziemy na egzamin.
Nie chce iść, ale zmusza ją do tego. W głowie cały czas słyszy jej słowa i dochodzi do wniosku, że musi pozwolić mu odejść. Przecież to jego marzenia, jego plany, których ona nie może zniszczyć. Siedzi w łazience dobre czterdzieści minut, a kiedy zamierza wyjść przegląda się ostatni raz w lustrze. Makijaż sprawił swoją rolę. Jest z siebie zadowolona, bo przecież nie mogłaby wyjść z podkrążonymi oczami od płaczu. Ciemnoniebieskie, jeansowe rurki idealnie podkreślają jej szczupłe nogi, a czarna bokserka i kraciasta koszula idealnie do nich pasują. Przy wyjściu zakłada czarne szpilki i przykleja uśmiech do twarzy. Wychodzi z mieszkania razem z koleżanką, a na schodach mija się z Michałem.
-Ew..
-Nie teraz Michał, mam egzamin. - wzdycha nawet na niego nie spoglądając. - Poczekaj na mnie w mieszkaniu, jak wrócę to porozmawiamy.
Wychodzi z klatki i kieruje się w stronę samochodu. Egzamin poszedł po jej myśli. Chociaż tyle dobrze. Żegna się ze znajomymi i niemal biegnie do swojego mieszkania. Przecież tam ma się spotkać z Michałem. Wpada zdyszana do klatki i przyciska klamkę. Dziwi się, kiedy drzwi są zamknięte. Otwiera je i wchodzi do środka. Spogląda do każdego pokoju i kiedy dociera do niej, że Michała nie ma siada na kanapie i zamiera. Sięga po małą kartkę znajdującą się na stole i wczytuje się w słowa napisane dobrze jej znanym pismem. "Chciałem się z Tobą pożegnać, ale nie miałaś czasu. Dzisiaj lecę do Włoch. Trzymam kciuki za Twoje egzaminy, oby poszły Ci jak najlepiej. :). Żegnaj, Ew." Czuje ja po jej policzkach spływają łzy. Jest wściekła na siebie, a zarazem na niego. Przecież mógł poczekać na nią te półtorej godziny, które by go nie zbawiło. Ona nie miała czasu z nim porozmawiać, przecież spieszyła się na egzamin. On nie miał czasu na nią czekać, przecież spieszył się na samolot. Wyjechał bez pożegnania zostawiając głupi skrawek kartki, który jest dla niej równie ważny jak kubek, z którego za każdym razem pił herbatę. Przecież się przyjaźnili. Przecież byli dla siebie wszystkim.

Rok później.
            Siedzi w swojej ulubionej kawiarni w centrum miasta. Nie jest już to tak cudowne miejsce, przecież zawsze spotykała się tam ze swoim Michałem. Tym razem czeka na przyjaciółkę, która doskonale wiedziała jak przeżyła ten rok bez Michała. Widziała jak płakała każdego wieczoru nie potrafiąc się pogodzić z jego wyjazdem. A teraz? Teraz widzi jak z dnia na dzień staje się coraz to silniejsza.
-Przepraszam za spóźnienie. - wzdycha siadając naprzeciw niej.
-Nic się nie stało. - uśmiecha się do niej. - Dostałam propozycję pracy za granicą.
-Jak to? - dziwi się.
-Mogę asystować przy rozprawach we włoskich sądach.
-Chcesz tam jechać ze względu na niego, prawda? - wzdycha zamawiając sok pomarańczowy.
-Daj spokój Liwka, przecież to już przeszłość. - wysila się na uśmiech.
-Wiesz, że mnie nie oszukasz. Widzę to po Tobie. - spogląda na Ciebie. - Przemyśl to.
-Chcę jechać, to moja szansa Liw, zrozum to.
-Jeżeli tak twierdzisz..
Szeroko uśmiechnięta żegna się z przyjaciółką po dość długiej rozmowie w kawiarni. Wchodzi do swojej klatki i po wejściu do mieszkania od razu wpada do swojej sypialni. Pakuje rzeczy do walizki, a kiedy jest gotowa zamyka dokładnie mieszkanie i klucz oddaje swojej sąsiadce. Przecież ktoś musi podlewać jej roślinki. Na lotnisko odwozi ją Oliwka. Tam po raz kolejny się żegnają. Podróż mija jej bardzo szybko. Nim zauważa musi już wysiadać z samolotu. Na lotnisku czeka na nią przedstawiciel kancelarii adwokackiej, w której ma pracować. Zawozi ją do jej nowego mieszkania i tam zostawia informując, że po godzinie przyjdzie do niej pracownica kancelarii, która będzie jej przewodniczką po mieście. Bierze prysznic i ubiera na siebie czarne rurki, czarną bokserkę i miętowy sweterek. Robi delikatny makijaż i po kilkunastu minutach bezczynnego siedzenia w nowym mieszkaniu słyszy pukanie do drzwi. Bez zawahania je otwiera i wita się z osobą stojącą za nimi.
-Hi, I'm Ewelina. Nice to meet you. - uśmiecha się podając jej rękę.
-Spokojnie, mówię po polsku. - śmieje się. - Jestem Natalia i przydzielili mnie do oprowadzenia Cię po mieście.
Wychodzą z mieszkania. Natalia mówi jej, że mieszka ulicę dalej i wychodzą z bloku. Przechadzają się uliczkami, aż w końcu doznaje szoku. Myśli, że coś jej się przywidziało, ale z każdym kolejnym krokiem, wie, że to nie jest jakieś głupie przywidzenie. Staje w miejscu i prosi swoją przewodniczkę i pójście w inną stronę. Ta przystaje, i ruszają w stronę centrum.




~*~

Nie podoba mi się. Jest straszny. Ta końcówka to już w ogóle beznadzieja. I do tego jakiś taki krótki. Istna tragedia. Eh.. Ale oceńcie sami, o. Niebawem pojawi się ostatni rozdział. ;). Więc to by było na tyle. 

Pozdrawiam, inaccessiblegirl!




2 komentarze:

  1. No i na co Ty narzekasz! Świetny jest. Chociaż za krótki :D
    Smutno się zrobiło. Ta końcówka tylko wzbudziła więcej domysłów, co dalej. Ja na razie odsuwam od siebie myśl, że coraz bliżej końca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Czekam na następny
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń