niedziela, 10 listopada 2013

Es conexión entre tú y yo. - 3.





Przesiedziałaś w czterech ścianach cały dzień. Chciałaś siedzieć jak najdłużej, byleby Kooy nie wychodził w tym samym czasie co Ty. Nie chciałaś się z nim spotkać, nie chciałaś z nim iść gdziekolwiek. O godzinie 18 wyszłaś ze swojego "gabinetu" i udałaś się do wyjścia. Otworzyłaś drzwi swojego samochodu i chciałaś wsiąść.
-Chyba nie chciałaś mi uciec. - usłyszałaś za sobą.
-Nie powinieneś był być już dawno w swoich czterech ścianach, potocznie zwanych domem bądź mieszkaniem? - mruknęłaś pod nosem nie odwracając się w jego stronę.
-Jak dobrze wiesz, jestem sportowcem, a co za tym idzie mam treningi dwa, a nawet kilka razy dziennie. - odwrócił Cię w swoją stronę i ułożył dłonie na Twoich biodrach.
-Nie pozwalaj sobie za bardzo. - mruknęłaś niezadowolona odpychając go od siebie.
-Czekam na obiecany spacer. - oparł się o drzwi Twojego samochodu.
-Ouuu, to się nie doczekasz. - wymusiłaś uśmiech, który i tak wyglądał sztuczniej niż Ci się wydawało.
Nie odpuścił. Nie pozwolił Ci wsiąść do samochodu. Nie pozwolił Ci odjechać. Staliście obok siebie opierając się o samochód. W pewnym momencie chwycił Cię za dłoń i pociągnął za nią. Mimo iż krzyczałaś, a nawet wrzeszczałaś, nie przejął się tym. Wrzucił jedynie swoją torbę treningową do swojego samochodu i nie puszczając Twojej ręki ruszył dalej. Mimo iż wyzywałaś go od najgorszych nie przejmował się tym i dalej szedł w obranym przez siebie kierunku.
-Jesteś kretynem jakich mało! - krzyknęłaś kiedy się zatrzymał.
-Obiecałaś mi spacer, a z obietnic trzeba się wywiązywał. - uśmiechnął się, a do Ciebie dotarło jak piękny ma uśmiech. - Pamiętasz jak chodziliśmy na spacery razem? Wtedy zawsze siadaliśmy na ławce w parku.
-Nie da się tego zapomnieć. - westchnęłaś i przyłapałaś siebie samą na uśmiechu. Znów chwycił Twoją dłoń i pociągnął za nią. Tym razem nieco delikatniej niż wcześniej. Usiedliście na pobliskiej ławce.
-Siadaliśmy na ławce i wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce. - uśmiechnął się zakładając rękę na oparcie ławki.
-Zupełnie tak jak teraz, tyle że nie ma zachodu słońca. - westchnęłaś spoglądając w dal. - I obiecywaliśmy sobie głupoty.
-Czy obietnica o tym, że mimo wszystko będziemy utrzymywać ze sobą kontakt też była głupotą? - spojrzał na Ciebie, a Ty ujrzałaś w jego oczach smutek i żal.
-Byliśmy wtedy dziećmi, Dick. - odwróciłaś głowę w drugą stronę powstrzymując się od rozpłakania.
-Dlaczego wyjechałaś, Paola? - ujął Twoją dłoń w swoją, a Ty momentalnie odwróciłaś głowę w jego stronę. - Dlaczego wyjechałaś bez słowa wyjaśnień?
-Nie miałam czasu na wyjaśnienia, Dick. - westchnęłaś kładąc dłoń na jego policzku. - To wszystko potoczyło się tak szybko. Ojciec dostał znów kontrakt w Polsce i wyjechałam razem z nim.
-Wolałaś zostawić to co tam miałaś i wrócić do niczego? - przybliżył się do Ciebie.
-A co tam miałam, co? - nie wytrzymałaś i po Twoich policzkach spłynęły łzy. - Przyjaciół, którzy się odwrócili ode mnie kiedy się dowiedzieli, że nie wrócę? Miałam wtedy szesnaście lat, Dick. Mogłam zacząć życie od nowa w domu. w prawdziwym domu.
-Nie płacz. - otarł opuszkami palców Twoje mokre od łez policzka. - Przecież wiesz, że nigdy nie lubiłem jak płakałaś.
-A Ty dlaczego tutaj jesteś? Dlaczego podpisałeś ten cholerny kontrakt z ZAKSA ?
-Dlaczego? - uniósł głowę ku niebu. - Widocznie ten na górze sprawić chciał, abyś znów stanęła na mojej drodze.
-Nie wierzę w tego na górze. - prychnęłaś z dezaprobatą.
-Ale ja wierzę. - ujął Twoją twarz w swoje dłonie. - Es conexión entre tú y yo.
-Haz lo que te dicta el corazón. - uśmiechnęłaś się nieznacznie, a on od razu wpił się w Twoje usta.
-To dyktuje mi serce. Zawsze Cię kochałem, Paola. - wstał i chwycił Twoją dłoń, po czym uniósł Cię w górę i znów wpił się w Twoje usta.




~*~ 

Tak oto kończy się opowieść Dicka i Paoli. ;>. Mam nadzieję, że Wam się podobała. ;). Jest to chyba najkrótsza opowieść z tych wszystkich, które tutaj dodałam, ale takie było moje widzi mi się. ;>. 
Póki co, możecie zapoznać z aktorami kolejnej historyjki, mam nadzieję, że oni też się Wam spodobaja. ;D

Pozdrawiam, inaccessiblegirl




5 komentarzy: