niedziela, 11 sierpnia 2013

Zagubiona w losu grach. - 2.





Mijały kolejne dni, a ona dalej żyła wspomnieniami. Nie potrafiła odnaleźć się w roli wdowy, przecież była kilka dni po ślubie. Przecież miała zacząć najszczęśliwsze życie po tym, jak stanie przed ołtarzem. Ale tego dnia musiała przetrwać Jego pogrzeb. Nogi się jej uginały, dlatego z jednej strony podtrzymywał ją najlepszy przyjaciel jej męża, a z drugiej jej najlepsza przyjaciółka. Po powrocie usiadła na kanapie i znów do ręki wzięła swój album,który zapełniony był ich wspólnymi zdjęciami. Znów po policzkach zaczęły płynąć strumyki łez. Znów zaczęła przewracać kartki w albumie, ale przerwało jej pukanie do drzwi. Niechętnie do nich podeszła odkładając ówcześnie album na stolik. Otworzyła dębowe drzwi i wróciła do salonu siadając na kanapie z podkulonymi nogami.
-Nie możesz tak żyć tymi wspomnieniami. - westchnęła siadając obok niej. - Życie toczy się dalej.
-On nie chciałby, abyś cierpiała teraz. - westchnął siadając z drugiej strony. Nie reagowałaś, przeglądałaś wspólne zdjęcia. Zatrzymałaś się na jednym z nich.

*

Była wściekła na Niego, bo zapomniał o spotkaniu, na które umawiali się tydzień wcześniej. Rozumiała, że praca pochłania Jego czas, ale nie potrafiła zrozumieć dlaczego nawet nie poinformował jej o tym, że się nie pojawi. Zdenerwowana weszła do mieszkania rodziców, po czym wbiegła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami. Tak, mimo iż miała te dwadzieścia cztery lata nadal mieszkała u rodziców. Schowała głowę w poduszkę i rozpłakała się jak mała dziewczynka. Czekała tydzień na to jedno spotkanie, czekała tydzień, aby Go zobaczyć i przytulić się do Niego, a On tak po prostu to olał. 
-Kochanie, masz gościa. - w drzwiach pojawiła się jej mama, a po chwili zniknęła, a ona usłyszała pukanie do drzwi. Doskonale wiedziała czyje to pukanie, bo tylko On potrafił tak delikatnie, a zarazem stanowczo pukać. 
-Wiem, zawaliłem, ale nie chciałem, aby tak wyszło. Tak cholernie Cię przepraszam, kochanie. - poczuła ja materac łóżka ugina się pod ciężarem Jego ciała. Nie odwróciła się, bo pomimo tych słów nadal była cholernie wściekła na Niego. - Kochanie, nie złość się już. - pogładził dłonią jej plecy, a ona podniosła się i spojrzała na niego zapłakanymi oczami. - Nie płacz. 
-Jak mam nie płakać do cholery?! - krzyknęła wstając z łóżka. - Jak mam nie płakać skoro czekam na to cholerne spotkanie z Tobą od tygodnia, a Ty nawet nie raczysz poinformować mnie, że się spóźnisz?! - po jej policzkach znów popłynęły łzy, a On podniósł się i stanął naprzeciw niej.
-Wiem kochanie, ale nie chciałem Cię zawieźć. - otarł kciukiem jej łzy, a po chwili mocno do siebie przytulił. Tego potrzebowała. Jego bliskości i ciepła Jego ramion. - Kocham Cię i nie pozwolę, abyś wylewała łzy przeze mnie. 
-Ja też Cię kocham, Kamil. - uśmiechnęła się i ponownie wtuliła w Jego ramiona. Siedzieli do późnych godzin nocnych ciesząc się swoją bliskością. Rozmawiali, śmiali się, aż w przypływie emocji zrobili sobie zdjęcia. Tak zwane sweet focie, które przyprawiały o uśmiech na twarzy. Szczęście biło od ich uśmiechów na fotografii i doskonale opisywało ich uczucia w tamtej chwili.

*

Przyjaciele siedzieli i wsłuchiwali się w tę opowieść. Wiedzieli jak bardzo cierpi i jak bardzo brakuje jej Kamila. Wiedzieli też, że muszą zrobić wszystko, aby ona powróciła do normalnego życia.
Obiecali sobie, że jej pomogą.
Obiecali sobie, że nie pozwolą jej płakać tak jak to On jej obiecał.
Obiecali sobie, że zrobią wszystko, aby żyła pełnią życia. 
Obiecali jej i słowa pragnęli dotrzymać.




~*~

Mamy dwójkę. ;D. Rozdział ujdzie, chociaż nie jestem z niego za bardzo zadowolona, ale cóż. ;). Taka jest moja opinia. ;). 
Rozdziały mniej więcej wszystkie będą takiej długości, ale nie jestem pewna, czy każdy, bo nie wiem jak będzie z weną i nie wiem jak będzie z czasem. ;D. Ale postaram się, aby tak było. ;). 
Jak Wam się podoba? Co o tym myślicie? Ujdzie czy raczej nie? ;>

Pozdrawiam, inaccessiblegirl! 



2 komentarze:

  1. Ja uważam, że jest genialne. Szkoda, że tak krótkie, ale rozumiem. Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń